— Pozwolisz mi przetańczyć jednego walca z Amorym? jednego tylko!..
— Ziób co chcesz, powtórzył jeszcze p. d’Avrigny.
— A więc! Amory, zawołała Magdalena, następnego walca, dobrze?
— Ale... odpowiedział Amory radosny i pomięszany, zdaje mi się, że Antonina przyrzekła mi go właśnie.
Magdalena odwróciła się nagle do swej kuzynki i nierzekłszy ni słowa, pytała się jéj ognistém spojrzeniem.
— O! ja tak jestem zmęczona, spiesznie powiedziała Antonina, że gdyby Magdalena chciała mię zastąpić, i gdybyś ty się na to zgodził Amory, bardzobym chętnie odpoczęła sobie przez chwilę.
Promień radości błysnął pod suchą powieką Magdaleny. W téj chwili pierwsze takty walca zabrzmiały: powstała, chwyciła gorączkową ręką jego rękę i pociągnęła go w tłum, który zaczął już ten wir szalony.
— Oszczędzaj jéj przez Boga! rzekł po cichu p. d’Avrigny, kiedy Amory przechodził mimo niego.
Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/164
Ta strona została przepisana.