Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/180

Ta strona została przepisana.

Z zazdrości? — A więc to prawda, co mi się zdawało: Antonina budzi w niéj zazdrość, i biedna dziewczyna postrzegła to równie jak ja, i przez cały ten wieczór okazywała dobroć i zaparcie się siebie bez granic.
Jeden tylko Amory nic nie widzi. W rzeczy saméj mężczyźni są nieraz zaślepieni nadzwyczaj. Chciałem mu wszystko powiedzieć wręcz, ale być może wtedy zwracałby więcéj uwagi na Antoninę — lepiej zostawić go w niewiadomości zupełnéj.
Ach!
Sądziłem, że się budzi, ale wyrzekłszy tylko słów kilka bez związku, opadła na poduszkę. — Obawiam się — i obciąłbym, aby się prędzéj obudziła; chciałbym wiedzieć czy się ma lepiéj; — a jeśli zobaczę, że gorzéj?!
Tym czasem czuwajmy, czuwajmy. — O Boże! kiedy pomyślę, że to po raz drugi Amory tak ją ram, jedném dotknięciem......... O! mój Boże! ten człowiek zabije mi ją niezawodnie.
A gdyby go nieznała — mogłaby żyć!-... E! gdyby nie on, to znalazłby się inny. Wszechwładna i wieczna natura chce tak. Każde serce szuka