Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/188

Ta strona została przepisana.

się coraz lepiej, i za jakie dni piętnaście, spodziewana się, będziemy mogli wyjechać na wieś, dla tego dobra nasza Toni podejmuje się być naszym marszałkiem, i wyjechać naprzód, aby nam przygotowała mieszkanie.
— Jakto? zawołała Magdalena, Toni jedzie do Ville d’Avraj?
— Tak, moja droga Magdaleno, ty się masz lepiéj, jak ci wuj powiada, służąca twoja, panna Brown i Amory, zostaną z tobą, i będą mieli staranie o tobie. Jak dla rekonwalescenta, to dosyć.
A ja przez ten czas przygotuję ci pokój, będę się opiekowała kwiatami, uporządkuję oranżeryę, a kiedy przyjdziesz, wszystko będzie już gotowe na twe przyjęcie.
— A kiedy odjeżdżasz? spytała Magdalena ze wzruszeniem, którego ukryć nie była w stanie.
— W téj chwili; zaprzęgają już.
Wtedy czy to wyrzuty, czy wdzięczność, czy mieszanina obli tych uczuć działała, Magdalena wyciągnęła ręce ku niéj i obie uścisnęły się szczerze. Zdało mi się nawet, że Magdalena szepnęła jej do ucha: przebacz mi!
Potém, niby z przymusem jakim rzekła: