między nim a chorobą, niby między dobrym i złym duchem, co w ciągłej zostawali walce, była istota trzecia, i wpływ jej rozmaity, to lekarzowi to chorobie pomagał. Tą trzecią istotą był Amory. I dla tego d’Avrigny napisał był w dzienniku, że Amory ma w swym ręku życie Magdaleny. Dla tego także, nazajutrz, po napisaniu tych wyrazów, kiedy oba oddalili się z pokoju Magdaleny, kazał powiedzieć Amoremu, że pragnie pomówić z nim.
Amory nie spał jeszcze i natychmiast udał się do p. d’Avrigny: zastał go w gabinecie.
Starzec siedział przy kominku, oparty o marmurowy róg jego, zatopiony w tak głębokiéj zadumie, że niesłyszał jak Amory otworzył drzwi i zamknąwszy je zbliżył się do niego. Przez chwilę Amory czekał; wreszcie nie mogąc powściągnąć niespokojności rzekł:
— Kazałeś mi przyjść, mój ojcze? czy znowu jakie nieszczęście? Czy Magdalena gorzéj się ma?
— Nie! nie! kochany Amory, i owszem; i właśnie dla tego, że się ma lepiéj kazałem cię tutaj poprosić. — Potém ukazując mu krzesło i dając
Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/192
Ta strona została przepisana.