Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/201

Ta strona została przepisana.

I wtedy pomału, po słowie jedném, z nadzwyczajną ostrożnością, objawił Magdalenie plan przez się ułożony, który, jakeśmy powiedzieli, zależał na tém, żeby dojechać do Nicy i w tym raju Europy czekać na powrót młodzieńca. Magdalena słuchała tych projektów ze schyloną głową, jakby jedną tylko myślą zajęta. A gdy ojciec mówić skończył, rzekła:
— I Antonina zapewne pojedzie z nami?
— Nie! moja biedna Magdaleno, odpowiedział p. d’Avrigny: przykro mi bardzo, że cię rozłączyć muszę z przyjaciółką i siostrą twoją, ale pojmujesz sama, że nie mogę obcym ludziom pozostawić nadzoru nad domem moim w Paryżu i Ville-d’Avray. Dla tego Antonina pozostanie w Paryżu.
Promień radości błysnął w oczach Magdaleny. Nieobecność Antoniny pocieszała ją w nieobecności kochanka.
— A kiedy pojedziemy? rzekła prawie niecierpliwie.
Amory podniósł głowę i patrzał na nią zadziwiony. I w swej samolubnej miłości nieod-