Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/202

Ta strona została przepisana.

gadł ani jednéj z tych tajemnic, które p. d’Avrigny, kochający ojciec, przeniknął wszystkie.
— Odjazd nasz od ciebie zależy, drogie dziecko, rzekł p. d’Avrigny. Miej staranie o swém zdrowiu, a kiedy będziesz miała dość siły do zniesienia trudów podróży, to jest kiedy wsparta na mojém albo na jego ramieniu, będziesz w stanie parę razy obejść ogród bez zmęczenia — wtedy pojedziemy zaraz.
— O! bądź spokojny ojcze, zawołała Magdalena; zrobię wszystko, co mi rozkażesz, i pojedziemy niedługo.
A więc p. d’Avrigny słusznie się domyślał: w Ville-d’Avray, Antonina była jeszcze za blisko.


Amory do Antoniny.

Pytasz mię kochana Toni, o szczegóły wyzdrowienia Magdaleny. Pojmuję to dobrze; dla ciebie nie dość jest wiedzieć, że ona ma się lepiéj; pragnęłabyś jeszcze dowiedzieć się, jakim się to stało sposobem. Ja cię zaspokoję zupełnie; bo nie mogąc mówić z tobą o niéj, szczęśliwy jestem, że mam sposobność pisać przynajmniéj.