Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/204

Ta strona została przepisana.

do Neapolu. Mniemałem z początku, że ta nowość niebezpieczną będzie dla Magdaleny; ale zapewne biedne dziecko nie może jeszcze czuć dość żywo; bo kiedy się dowiedziała, że będzie na mnie czekała w Nicy, dopóki z Neapolu nie powrócę, zdało się, że jak najprędzéj wyjechać pragnie.
To mi się dziwnem wydało tém bardziéj, że p. d’Avrigny tylko co jéj powiedział, że ty nie możesz jechać z nami.
Zresztą chorzy, to duże dzieci. Od wczoraj podróży téj czeka jak uroczystości. Prawda, że myśli ciągle, że pojedziemy razem; a tym czasem p. d’Avrigny już mię uprzedził, że muszę jechać za ośm dni. Przypuściwszy, że stan zdrowia Magdaleny w niczem się nie pogorszy, to i w takim nawet przypadku, co najprędzej za 3 tygodnie lub za miesiąc dopiero będzie zdolna odbyć jako tako tę podróż. Jak ojciec skłoni ją, aby mi pozwoliła odjechać? Przyznam się nic o tém nie wiem, ale powiedział mi, że wszystko bierze na siebie.
Dziś po raz pierwszy wstała, albo raczej p. d’Avrigny przeniósł ją z łóżka na wielkie krzesło, które dla niéj przygotowano blisko okna; i tak