nę wcześniej, niż wczoraj. A ponieważ dzień jest gorący, zaraz ci otworzą okno, abyś cierpliwiéj czekała.
Otworzono okno; powietrze i słońce weszły razem do pokoju: Tym czasem mówiła mi do ucha:
— A walc Webera?
Odpowiedziałem jéj potwierdzającém skinieniem.
Odtąd była wesoła i spokojna.
Powiedziano nam, że śniadanie gotowe. Od kilku już dni, ja i p. d’Avrigny jadaliśmy razem. Przedtem wiesz, żeśmy zmieniali się kolejno, aby zawsze kto z nas mógł przy Magdalenie pozostać. Teraz ponieważ ma się lepiej, ostrożność ta nie jest już potrzebna.
O 11ej prawie, p. d’Avrigny wstał od stołu mówiąc:
— Potrzeba dzieciom i chorym daleko wierniej dotrzymywać słowa, aniżeli wszystkim innym, jeżeli chcemy, aby wykonywali nasze zalecenia.
Pójdę pomogę Magdalenie wstać z łóżka; za 10 minut możesz przyjść.
W istocie w 10 minut po tém Magdalena siedziała u okna; — była w rozkosznym humorze.
Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/212
Ta strona została przepisana.