Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/217

Ta strona została przepisana.

dy wstałem i poszedłem ku niéj; ale p. d’Avrigny wyszedł na przeciwko mnie aż do drzwi.
Spi teraz, rzekł mi, nie budź jéj.
Potem prowadząc mię do przedpokoju.
— Widzisz Amory, rzekł mi, trzeba abyś odjechał; niech by się co podobnego stało podczas mojej nieobecności, przysięgam Ci, Amory, nie śmiem myśleć, coby za skutki pociągnąć mogło za sobą; potrzeba abyś odjechał! powtarzam Ci.
— O mój Boże, mój Boże, zawołałem; ale jak powiedzieć Magdalenie? ona niespodziewa się tak prędkiego odjazdu.
— Bądź spokojny, rzekł p. d’Avrigny. Sama będzie prosiła o przyśpieszenie.
I pożegnawszy się ze mną wrócił do córki.
Poszedłem do swego pokoju, i piszę do Ciebie.
Powiedz mi Antonino, jakiegoż on użyje sposobu na to, abym usłyszał rozkaz oddalenia się z ust samej Magdaleny?

Amory do Antoniny.

Za sześć dni odjeżdżam, kochana Antonino, i jak mi przepowiedział p. d’Avrigny, Magdalena sama żądała tego.
Wczoraj rano byliśmy w pokoju Magdaleny.