tychmiast. Minister spraw zagranicznych prosił mię do siebie.
Pokazałem list Magdalenie. Jakiś niepokój ścisnął mi serce. Przypomniało mi się, co mi Pan d’Avrigny mówił w wilię, o odjeździe moim; list ten miał właśnie związek bardzo ścisły z całą sprawą. Patrzałem na Magdalenę, drżąc cały; ale na wielkie podziwienie moje, lica jej rozjaśniały się. Sądziłem, że list ten uważa tylko za zwykły wypadek i nie chciałem wyprowadzać jej z błędu. Wyszedłem więc przyrzekając jej, że wkrótce powrócę, i zostawiłem ją z ojcem.
Nie omyliłem się: minister był dla mnie szczególnie łaskawy. Tylko chciał mię osobiście uwiadomić, że muszę przyspieszyć swój wyjazd, ponieważ niektóre wypadki polityczne, wymagały spiesznego załatwienia, poselstwa, które mi chciano powierzyć. Z resztą wiedząc o stosunkach moich z P. d’Avrigny i córką jego, był tak dobry, że pozwolił mi naznaczyć czas, jaki uważałem za potrzebny, aby ich do tego przygotować.
Podziękowałem mu za ten nowy dowód łaski, i przyrzekłem dać odpowiedź tegoż samego dnia.
Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/219
Ta strona została przepisana.