Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/22

Ta strona została przepisana.

dyż będę miała prawo nie opuścić już ciebie, ciebie tchnienie moje, duszę moją!
— Słuchaj Magdaleno, niech się stanie co chce, dziś wieczór jeszcze, napiszę do twojego ojca.
— I cóż się stać może? chyba to, że piany naszego dzieciństwa urzeczywistnią, się nareszcie! Kiedyś skończył lat 20 a ja 15, czyż od tego czasu nieprzywykliśmy uważać siebie za przeznaczonych sobie nawzajem? — Napisz śmiało do mego ojca Amory, zobaczysz, że nie oprze się twemu listowi i proźbom moim gorącym.
— Clhciałbym być równie pewnym jak ty Magdaleno; ale doprawdy, od niejakiego czasu twój ojciec dziwnie się zmienił dla mnie — Postępując przez lat 15 ze mną jak z synem własnym, pomału doszedł do tego, że mnie za obcego zupełnie uważa, nieprawdaż? — A i ty, któraś mię prawie za brata przedtem uważała, teraz czyś nie krzyknęła, kiedym wszedł bez oznajmienia?
— Ach! to był okrzyk radości, mój Amory; nigdy mię nie znajdziesz nie przygotowaną, zawsze czekam na ciebie; ale jestem tak słaba, tak nerwowa, że wszystkie uczucia moje zdradzają się przez ruchy niezwykłe. — Nie uważaj na to, mój