Powróciłem do P. d’Avrigny łamiąc sobie głowę nad tem, jak oznajmić to wszystko Magdalenie. Wprawdzie liczyłem na p. d’Avrigny, który mi obiecał, że weźmie rzecz całą na siebie; ale p. d’Avrigny wyszedł właśnie a Magdalena poleciła, aby mię poproszono do niéj, skoro tylko powrócę.
Wahałem się jeszcze; ale kiedy służąca jej oznajmiała mi właśnie ten rozkaz, Magdalena niecierpliwa zadzwoniła, chcąc się dowiedzieć czym wrócił.
Nie podobna było ociągać się dłużéj; wszedłem do pokoju Magdaleny, która poznała mię widać po chodzie, bo oczy jej były ku drzwiom zwrócone. Skoro mię tylko spostrzegła.
— A chodź, chodź, Amory mój, rzekła mi, widziałeś się z Ministrem?
— Tak, odpowiedziałem nie śmiało.
— Wiem, o co chodzi; ojciec spotkał się z nim wczoraj u króla, i dowiedział się od niego, że musisz jechać.
— O moja droga Magdaleno! zawołałem, wierzaj mi, jestem gotów zupełnie nie przyjąć tego poselstwa, wyrzec się całej karyery mojej raczej, aniżeli porzucić ciebie na chwilę....
Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/220
Ta strona została przepisana.