Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/224

Ta strona została przepisana.

no! — Myśliłem o tém dzień cały. Jabym jéj nie śmiał wspomnieć nawet o odjeździe, i rozstaniu; a ona sama żąda tego. W istocie dobrze mówią, że serce kobiety to przepaść niezgłębiona.
Zresztą cały dzień wczorajszy zeszedł nam na projektach. Wesołość Magdaleny powraca w miarę jak nabywa sił i zdrowia. — P. d’Avrigny z rozkoszą patrzy na nią. Widziałem, uśmiechał się kilka razy, i uśmiech ten napełnił radością serce moje.
Dziś odbyta się wielka uroczystość. Dziś właśnie miała wyjść do ogrodu. Czas był cudowny. Nigdy nie widziałem nieba czystszego i rozkoszniejszego; zdało się że cała natura świętuje.
I tylko lekki wiatr powiewał, który właśnie miarkował doskonale upał letni.
Dla uniknienia wszelkiego wypadku proponowałem p. d’Avrigny, abyśmy ją zamieśli w krześle. — Ale ona nie chciała: miłość własna jéj była obrażona; przyrzekliśmy jéj, że będzie mogła chodzić nieco po ogrodzie — przystała więc na nasze żądanie. Wzięliśmy ją z krzesłem, i zanieśliśmy do ogrodu na miejsce tak upragnione.
Szkoda, że nie byłaś z nami Antonino; bo w sa-