Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/246

Ta strona została przepisana.

raczej słyszeć przekleństwa, jak te ponure łagodności wyrazy.
Poszedł na górę i chciał pisać do Antoniny, ale dwóch myśli związać nie był w stanie.
Rzucił pióro precz, i głowa pochyliła się mu na stół.
I pozostał tak długo, nieruchomy, niemy, nie mierząc wcale czasu. — Józef zbudził go z tego letargu mówiąc:
— P. d’Avrigny prosi pana.
Amory wstał w milczeniu i poszedł za starym sługą. — Przededrzwiami wstrzymał się: nie miał odwagi wejść.
— Chodź Amory, rzekła Magdalena siląc się aby mówić głośno, chodź!
Biedna, cierpiąca poznała kroki kochanka. Amory chciał rzucić się do jéj pokoju, ale pojął, co za skutek mogłoby sprawić podobne ukazanie się. Ułożył więc twarz swą, z lekka uchylił drzwi, i weszedł z uśmiechem na ustach, ze śmiertelnym bólem w sercu.
Magdalena wyciągnęła obie ręce ku niemu, i chciała się podnieść; ale to było zbyt wielkie wysilenie dla niéj — i osłabiona padła na poduszki.