Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/261

Ta strona została przepisana.

Czasami P. d’Avrigny wchodził do pokoju, ale oddalał się natychmiast zajęty cały myślą swą. — Magdalena wyrzucała mu łagodnie to zamyślenie. Zaledwo jéj słuchał; nie odpowiadał prawie. W samej rzeczy badając wiecznie chorobę, zdaje się, że o córce zapomniał. Około 6tej wieczorem wrócił, przyniósł jéj napój i kazawszy napić się, zalecił jak największą spokojność.
Dziś wieczór ja byłem przy niéj z kolei. P. d’ Avrigny, Panna Brown i ja mieniamy się tak ciągle, i siedzimy po całych nocach przy niéj. Chociaż byłem mocno zmęczony i zbolały, upomniałem się przecież o prawo moje, i p. d’Avrigny wyszedł, nie rzekłszy ani słowa przeciw temu. — Magdalena zasnęła spokojna jak gdyby godziny, jej policzone nie były. Ale ja niespałem. — Smętne myśli moje odpędzały sen. Jednak koło północy, zaczęło mi się ćmić w oczach, głowa mi ciężyła, i walcząc przez chwilę przeciw snowi, uległem mu nareszcie, i wsparłem czoło o krawędź jéj łóżka.
Wtedy, jakby chcąc wynadgrodzić mi boleści dzienne, słodkie sny przed sklejonemi stanęły oczyma. Zdało mi się, że była noc i noc czerwco-