Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/273

Ta strona została przepisana.

dzieckiem jeszcze będąc widziała nie raz tego pasterza we dworze, i poznała go teraz z przyjemnością; wychodząc razem z Andrzejem z pokoju córki, p. d’Avrigny spytał go, co sądzi o Magdalenie. Wtedy on z głupotą nieoświecenia rzekł mu, że w istocie ona ma się bardzo źle, ale on jeszcze więcéj chorych uzdrawiał, za pomocą ziół, które miał ze sobą.
I wyciągnął z worka ziół pęki, którym mocy dodawała epoka zbierania ich, jak mówił. Pan d’Avrigny spojrzawszy tylko na zioła te, poznał wnet, że mięszanina ich widocznie zrobić może skutek prostej tyzanny; ale ponieważ nie mogła być szkodliwa, pozwolił przygotować lekartstwo; Sam zaś nie mając żadnej już z téj strony nadziei udał się do plebana.
— Panie plebanie rzekł mu, lekarstwo Andrzeja jest śmieszne; ale pozwoliłem mu zrobić, bo nie jest niebezpieczne. Ani ono opóźni ani przyspieszy godziny śmierci Magdaleny: a śmierć ta nastąpi w nocy z Czwartku na Piątek, albo w Piątek rano, co najpóźniej. Dość się znam na tém, rzekł z gorzkim uśmiechem, dość znakomitym je-