Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/274

Ta strona została przepisana.

stem doktorem abym mógł sądzić, że przepowiadając to nie omylę się.
Widzisz więc szanowny plebanie, że żadnej z tego świata nie mam nadziei.
— Panie d’Avrigny miej w Bogu nadzieję, rzekł pleban.
— Właśnie do tego chciałbym dojść, rzekł p. d’Avrigny wahając się chwilę. Tak, spodziewałem się zawsze, wierzyłem zawsze w Boga, a szczególniej kiedy mi córkę dał. A przecież przyznam ci się, że wątpienie nie raz w mojej głowie powstało. Analiza pełna jest wątpienia; patrząc ciągle na materyę, zaczyna się nie wierzyć w istnienie ducha; a kto nie wierzy w ducha, ten nie będzie wierzył w Boga samego. — Kto odrzuca cień, odrzuca słońce. I ja w mojej niedołężnej dumie człowieczej odważałem się nieraz poddawać bezbożnym badaniom moim Boga niepojętego. Niech cię te nie gorszy, ojcze mój, bo teraz żałuję za te myśli zuchwałe. Dziś patrzę na nie jak na zbrodnię, na niewdzięczność obrzydłą — bo dziś ja wierzę!
— Wierzcie a będziecie zbawieni, rzekł kapłan.
— Właśnie te słowa powtarzam ciągle mój