Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/277

Ta strona została przepisana.

— O mój ojcze! mój dobry ojcze, nie uratujesz mię więc?
P. d’Avrigny przyciągnął ją do serca, i łzami odpowiedział na jéj wołanie.
Magdalena uspokoiła się wkrótce i spytała czy ksiądz przyszedł.
— Przyszedł, córko moja, odpowiedział p. Avrignv.
— Ja bym chciała widzieć go, rzekła Magdalena.
P. d’Avrigny posłał dać znać plebanowi, który też przybył natychmiast.
— Ojcze mój, rzekła mu Magdalena, posyłałam po Ciebie, boś ty moim ojcem duchownym. Chciałabym ci się wyspowiadać, czy możesz słuchać mię teraz?
Pleban dał znak przyzwolenia.
Wtedy Magdalena zwracając się do p. d’Avrigny rzekła: Mój dolny ojcze, zostaw mię na chwilę z tym drugim ojcem moim, który jest ojcem nas wszystkich.
P. d’Avrigny pocałował ją w czoło i wyszedł.
We drzwiach pokoju swego spotkał się z Amo-