Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/289

Ta strona została przepisana.

scy padłszy na kolana modlili się za nią tu, a ona tam modliła się za nich już.
Amory poszedł do swego pokoju. Ale w około niego, w sprzętach, w obrazach, w powietrzu samem — tyle było wspomnień rozdzierających, tyle myśli okropnych, że wytrzymać nie mógł tam. Wyszedł z domu pieszo, bez celu, bez myśli, bez planu, dla tego tylko, aby zmienić miejsce.
Było w pół do siódmej z rana.
Szedł z głową pochyloną, a w ciemności i samotności duszy swej widział tylko postać Magdaleny — okrytą śmiertelném nakryciem.
Słyszał tylko echo złowieszcze i nieustanne — co mu powtarzało: umrzeć, umrzeć! Nie wiedząc jakim sposobem, zaszedł na bulwar włoski — wtem napotkał przeszkodę na drodzę — Podniósłszy głowę ujrzał trzech młodych ludzi, którzy mu zastąpili drogę. Byli to trzej jego znajomi, weseli towarzysze kawalerskiego jego życia; suknie ich rozrzucone, cygara w ustach, ręce w kieszeniach, pokazywały widocznie, że znajdowali się w tym stanie upojenia, w którym chętnie poznaje się przyjaciół i pragnie się w serdeczności uścisnąć im ręce.