Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/313

Ta strona została przepisana.

wota swego, jeżeli rozłącz} — nas z Magdaleną? — Wszak to wszystko może być. Gdyby było sto przeciw jednemu, dla tego jednego ja poddam się pod męki straszliwe, będę żył jeszcze dziesięć lat jeśli potrzeba: tak, dziesięć lat przeżyję w boleści, dla tego tylko, aby być pewnym, że odzyskam ją w wieczności.
— Żyć! żyć! wołał boleśnie Amory, żyć bez powietrza, bez słońca, bez miłości, żyć bez Magdaleny!
— Potrzeba żyć! Amory. Słuchaj mię: W Imię Magdaleny, w imię jej święte, ja ojciec jej, zabraniam ci zabijać się.
Amory z rozpaczą pochylił głowę na ręce.
— Słuchaj, mówił starzec po chwili milczenia; słuchaj, jest myśl jedna, słowo jedno, które Bog czy Anioł któregom oddał mu dzisiaj, zesłał mi jak błyskawicę. Kiedy ją do grobu spuszcza — kiedy słyszałem jak ziemia co mię dzieliła od niej padała na trumnę jéj, i kiedym usłyszał to słowo, kiedy myśl ta błysnęła mi — jestem spokojny. Powiem ci to słowo Amory. Potem powiedziawszy ci je, będę cię prosił abyś zastanowił się nad nim, abyś pamiętał na zakaz mój i je-