w was tę miłość wrodzoną życia, aby was zachować dla ziemi téj, co potrzebuje was. Zaprawdę nigdy żołnierz młody, co w uniesieniu szlachetnem rzuca się odważnie na działo mające zionąć ogniem za chwilę; nigdy męczennik występujący do walki ze lwami nie był więcej gotów na śmierć jak był Amory, kiedy wracał do domu w którym Magdalena umarła.
Broń była już, testament napisany, postanowienie było tak mocne, że młodzieniec w szczerości swojej myślił już o tém z krwią zimną jak o czynie dokonanym. Nie oszukiwał on sam siebie za prawdę; i gdyby nie był uczuł potrzeby uścisnięcia raz jeszcze człowieka, co mu miejsce ojca zastępował, nie cofnął by się bynajmniej, i z bohaterską dobrą wiarą roztrzaskał by czaszkę swoję.
Ale poważny ton p. d’Avrigny i uroczyste jego wyrazy, ale imię święte Magdaleny którego wzywał, warte były zastanowienia. To też Amory, pozostawiony sam sobie, nieruchomy chwil kilka, zaczął niby wracać do życia, z którem się już był pożegnał i powstawszy chodził po pokoju
Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/318
Ta strona została przepisana.