Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/322

Ta strona została przepisana.
VII.

O 8éj zrana, Józef przyszedł i prosił w imieniu p. d’Avrigny, aby Amory zeszedł do salonu. Poszedł natychmiast. P. d’Avrigny zobaczywszy go wchodzącego pośpieszył naprzeciw niego i uścisnął go.
— Dziękuję Ci, Amory, rzekł, widzę żem nie napróżno liczył na twą odwagę, dziękuję ci za to
Na te słowa, Amory smutnie potrząsał głową, uśmiechnął się gorzko i chciał widać cóś odpowiedzieć, ale Antonina, wezwana także przez wuja, ukazała się w téj chwili.