Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/329

Ta strona została przepisana.

Wyjdę czasem do kościoła; zresztą w domu zostanę. Będę przyjmowała tylko starych twoich przyjaciół, wybranych, których mi sam wskażesz; a ponieważ ty wuju mój niechcesz już widzieć się z nimi, będę im przy najmniej mówiła o tobie; i tak będę węzłem ostatnim między tobą i niemi, i będzie się im zdawało, że nie-zupełnie jeszcze stracili ciebie.
Ach! takie życie chociaż nie będzie zupełnie szczęśliwe — bo to niepodobieństwo — nie będzie wszakże bez wdzięku dla mnie biednéj. — Jeżeli więc wuju mój, masz jakie we mnie zaufanie, jeśli nie lękasz się złożyć w ręce moje drogą dla nas wszystkich przeszłość, jeżeli młodość moja i doświadczenie małe nie budzą wątpliwości w twém sercu — o! to pozwól mi wybrać sobie życie takie, bo takiego tylko dziś pragnę.
— Niech będzie jak chcesz, Antonino, rzekł p. d’Avrigny rozczulony. Twój zamiar mię wzrusza. Ja pochwalam go. Tak! strzeż tego domu, wszak to twój dom jest; zostaw ludzi wszystkich — oni cię tak kochają. Panna Brown nie odmówi ci swej pomocy. — Wszakże ty z Magdaleną i przedtem zarządzałaś wszystkiem; bom ja się do niczego