liśmy się wracając z Glatigny do Ville-d’Avray; ale wyprowadźcie nas na drogę, dobra kobieto, chodźcie z nami do domu doktora d’Avrigny, a jeżeli kto na świecie pomódz wam może, to on niezawodnie.
— O! mój Boże! — dziękuję, w imieniu sierot moich, rzekła biedaczka składając ręce. Ale jakżeście się zabłąkali? Jesteście o kilka kroków od Ville-d’Avray, i idąc tą ścieżką na lewo, ujrzycie wnet pierwsze domy wsi waszéj.
Wtedy wróciły nam siły i odwaga. Wstaliśmy weseli i spokojni. Ale radość nasza znikła wnet, na myśl przyjęcia jakie nas w domu czekało. Ja przyznam się, straciłem wszelką odwagę i postępowałem z wolna za moją mężną Magdaleną, która szła naprzód słuchając opowiadań żebraczki.
Jednakowoż, gdyśmy zieloną furtkę przebyli, na parku już usłyszeliśmy głos Panny Brown, która wołała nas prawie z rozpaczą. — Magdalena obróciła się ku mnie.
— A teraz Amory, rzekła mi, co zrobiemy, albo raczéj co powiemy?
Mistres Brown ujrzała nas i przybiegła.
— Ach! nie dobre dzieci, zawołała, jakieście
Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/365
Ta strona została przepisana.