lenie. Toż samo przy ulicy Angouleme gdzie ja jestem; toż samo gdzie ty się znajdujesz.
Któżby mógł widzieć ją godzinę tylko i po niéj nie płakać? Dziękuję Ci więc, żeś mi mówił o niéj. Ty ją lepiej jeszcze znałeś odemnie. Pisz mi o niéj zawsze. Kiedy o niéj teraz pomyślę — to chyba jak o posłańcu nieba, co się we śnie oczom moim ukazała. I w rzeczy samej nie byłaż ona świętą, którą Bóg zesłał nam, abyśmy naśladowali ją? — Ty wiesz o jednym jéj dobrym uczynku Amory; ale ja, powiernica jéj, której ona pozwalała patrzeć na nie i dzielić je czasem — ja wiem o tysiącu innych, i wierz mi, nie jeden ubogi zna ją po imieniu jéj.
Danniéj modliłam się do Boga, teraz modlę się do Boga i do niéj. — Mów mi o Magdalenie Amory, często, bardzo często.
Mów mi także i o sobie. Ach! kiedy to piszę serce mi bije i ręka drży, boję się obrazić ciebie, albo ci przykrość uczynić! Gdybyś mię obwinił o ciekawość albo płochość! Ran twoich może się tylko dotknąć ręka łagodna i delikatna.... i Magdalena tylko miałaby prawo pisać do Ciebie
Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/372
Ta strona została przepisana.