Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/375

Ta strona została przepisana.

z nim boleść twą. O! dla czegóż nie mam dość wymowy aby przekonać Cię. — Pozwól przynajmniej niech cię przekona wszystko piękne, na które patrzysz, i ta wieczna natura któréj zima przygotowaniem jest do wiosny, a śmierć do zmartwychpowstania. Słuchaj Amory, pod twą boleścią i pod strapieniem twoim, jak pod temi śniegami i lodem zimowym, leży i żyje życie silne i pełne ognia. — Nie odwracaj oczu od dzieł boskich Amory; poddaj się pod wolę Jego — pozwól pocieszyć się — kiedy to się Jemu podoba, i nie wzbraniaj się żyć — kiedy On każę.
Daruj mi Amory, że mówię do Ciebie tak, w szczerości serca mojego; ale kiedy pomyślę że jesteś tam, daleko, bardzo daleko, sam jeden, opuszczony, i w takim smutku, w takiej rozpaczy — czuję dla ciebie wtedy współczucie żywe i szczere jak siostra — jak matka. 1 to właśnie dodaje mi siły i odwagi z jaką do towarzysza dzieciństwa mojego odzywam się wołaniem narzeczonej jego: nie umieraj Arnory!....

Antonina de Valgenceuse.