Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/381

Ta strona została przepisana.

— No! dobrze, rzekła Magdalena, zamieńmy nieco marzenia nasze na rzeczywistości; szukajmy w około siebie, między znajomymi naszymi czynie widzisz nikogo, coby odpowiadał żądaniom. Bo ja....
I zatrzymała się nagle rumieniąc.
Spojrzeliśmy na siebie w milczeniu. Prawda zaczęła przenikać do naszych pomieszanych umysłów. Utkwiłem oczy w Magdalenę i powtarzałem niby pytając sam siebie.
— Kochanka oceniona, i znana od dzieciństwa.....
— Kochanek w którego sercu mogłabym czytać jak w mojém własném, rzekła Magdalena.
— Dobra, piękna, ukształcona.
— Piękny, szlachetny, obdarzony wyźszemi zdolnościami.
— Bogata i znakomitego rodu....
— Dobrze urodzony i bogaty....
— Ależ to wszystkie twoje przymioty Magdaleno!..
— To twoje zalety Amory!...
— O! zawołałem, a serce mi drżało, gdyby taka jak ty mię kochała, mój Boże!