z przyjemnością dwa tylko słyszę imiona. Naprzód Hr. Mengis; bo on, i żona jego są dla mnie bardzo dobrzy i postępują ze mną jak z córką. — Drugie imię, mamże ci powiedzieć? jest twego przyjaciela Amory, Filipa d’Avray.
W saméj rzeczy, Filip Avray z odwiedzających mnie, jeden tylko ma mniéj niż sześćdziesiąt lat. Przyjmuję go z przyjemnością, naturalnie wprzytomności panny Brown. I czemuż on winien ten przywilej? — Bez wątpienia nie wdziękom swej nudnéj rozmowy, która co chwila kona z osłabienia i zabija znudzeniem;, ale jeśli trzeba powiedzieć — winien to przyjaźni swojéj ku tobie, mój bracie. Wprawdzie on nie mówi mi wiele o tobie, ale ja za to mówić mogę do woli — bo on cię zna, i korzystam z tego ile mogę.
Wchodzi on, kłania się, siada; jeśli kto jest, milczy ciągle dopóki osoba ta nie wyjdzie i przestoje na tém, że na mnie patrzy z uporem takim, że to mię gniewa nareszcie. Jeśli jestem sama z Panną Brown, bywa nieco śmielszy.
Ale jego śmiałość ogranicza się na peryodyczném kilku słów wymówieniu, które na mnie jedną wkładają cały prawie ciężar rozmowy; a ro-
Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/384
Ta strona została przepisana.