Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/399

Ta strona została przepisana.

wiesz, był jego ulubionym uczniem, chciał go się poradzić względem choroby na którą właśnie leczy; ale on nie dat się oszukać tym wybiegiem.
— Tak, tak, rzekł, wiem ja co to jest, i znam osobę, którą on chce wyleczyć; ale powiedz mu, moje dziecię, że wszelkie lekarstwo byłoby bezskuteczne, bo choroba śmiertelna.
A kiedym słysząc to, płakać zaczęła:
— O! Ależ pociesz się Antonino, mówił daléj wuj, jeśli cię ta osoba obchodzi; bo jakikolwiek postęp choroba uczyni, ta osoba będzie jeszcze żyła ze cztery albo 5 miesięcy, a do tego czasu i Amory powróci!“
O! mój Boże, gdyby, mój wuj umarł w czasie twojej nieobecności, i gdybym ja została sama jedna, sama zupełnie! Pragniesz Amory kogo, z kim mógłbyś podziwiać piękności pola i miasta. Czyż nie więcéj potrzeba mi pragnąć przyjaciela coby dzielił boleść moją, coby płakał ze mną razem? — Ja mam takiego przyjaciela, ale ileż mil nas przedziela, ale i on ma boleść swą, która nas dzieli jeszcze bardziéj niż odległość miejsca. Co robisz tam, Amory? Jak możesz tak skazywać się na samotność,