Chciałem więc uciec od wszystkiego, zerwać ze wszystkiém, być sam ze sobą, aby osądzie w samotności i spokoju, zmianę jaka we mnie zaszła od sześciu miesięcy.
Schroniłem się do Heidelberga.
Tam, zstąpiłem w głąb duszy mej, tam zmierzyłem ranę mą. Czy Izy moje już wypłakałem wszystkie, że płakać więcej nie, mogę? czyż wszystka krew wypłynęła z rany méj, że więcéj nie płynie już?
Czyż podobne do prawdy jest to, żebym się mógł wyleczyć, i czy natura nasza tak jest słaba, że nic w niéj wiecznie trwać nie może, nawet boleść po śmierci kochanki?
W każdym razie to pewna, że ja umrzeć nie mogę!
Czasami zapuszczam się w góry i w tę cudowną dolinę Necker, aby uniknąć zgiełku radości i zabaw téj dzielnéj i dobréj młodzieży uniwersyteckiéj, opuszczam naturę żyjącą i ożywioną dla nieruchoméj natury.
Ale i tam nawet pod tą bezwładnością pozorną widzę soki żywotne, co poprzedzają wiosnę, widzę zarody siły i życia. — Kiełki drzew już się
Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/404
Ta strona została przepisana.