Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/429

Ta strona została przepisana.

I wsparty na reku Józefa, odprowadził ich do powozu; potem ściskając ich z kolei:
— Żegnam was dzieci moje, mówił im.
— Dowidzenia Ojcze dobry, odpowiedzieli.
— Amory, wołała Antonina, pamiętaj: wtorek, czwartek i sobota.
Potem do woźnicy rzekła:
— Na ulicę Angouleme.
— Na ulicę des Mathurins, mówił swojemu Amory.
— A ja, wyrzekł p. d’Avrigny, kiedy oni oddalili się, a ja na grób córki mojéj.
I przy pomocy Józefa, starzec udał się ku cmentarzowi pożegnać Magdalenę do jutra.
Tak robił co dzień.