No! no! otóż i mieszasz się teraz. I cóż w tém złego? dobrze robi że kocha Cię!
— Jeśli p. Hrabia mówi dobrze, to Amory źle robi, odrzekła Antonina głosem pewnym, mimo, że bladość nagle okryła całą twarz. Źle robi, bo ja go nie kocham.
P. de Mengis ruszył głową zadziwiony i wątpiący; ale zbliżano się do nich, musiał się oddalić nie powiedziawszy nic więcéj, nie mogąc się dowiedzieć więcéj nic.
Od tego wieczoru, Amory dostrzegł że zaczął się jego upadek i szybkie wzniesienie Rudolfa.
Ponieważ po Amorym młody de Mengis był najbliższym sąsiadem Antoniny i najwięcej dla niéj okazywał grzeczności, dla tego odtąd do niego zwykle się odzywała, dla niego chowała uśmiechy wdzięczne i przelotne spojrzenia. Amory dziwił się. Nazajutrz przyniósł nóty, o które go przeszłego tygodnia szczególnie prosiła. Panna Brown przyjęła go. Potem co dzień przychodził, pod rozmaitemi pozorami, a rozmaitych godzinach, i zawsze zamiast wdzięcznego oblicza młodej dziewicy musiał patrzeć na wyschłą twarz guwernantki. — Nie dość tego. Co dzień rano o zwykłéj go-
Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/448
Ta strona została przepisana.