— Właśnie w tem celu, przyznam ci się, prosiłem cię do siebie. Spodziewam się, że przebaczysz mi zbytnią może szczerość w postępowaniu.
— Ja Panu daję słowo honoru, mówił Amory, że od dnia dzisiejszego, nic podobnego mieć nie będzie.
— Dość mi na słowie twojem, mój kochany Amory, odpowiedział de Mengis, odtąd więc zamykam oczy i uszy.
— A ja z mój strony, dziękuję panu za tę ufność i za to, żeś mi pan powierzył ukaranie grubijańskiego rozstrzepańca.
— Jak to? co przez to rozumiesz?
— Mam zaszczyt złożyć panu Hrabiemu moje najniższe uszanowanie, mówił Amory kłaniając się poważnie.
— Za pozwoleniem mój młody przyjacielu, za pozwoleniem, ale mi się zdaje, żeś mię źle zrozumiał, a raczej żeś mnie nie zrozumiał zupełnie.
— I owszem panie Hrabio, i owszem.
I kłaniając się poraz drugi Amory wyszedł, dając jeszcze ręką znak panu de Mengis, że niema potrzeby tłumaczyć mu więcéj.
— Ach! niegodziwy Filip! wołał Amory rzu-
Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/459
Ta strona została przepisana.