Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/48

Ta strona została przepisana.

drugiej takiej kobiéty na ziemi, a dla mnie niebędzie drugiego Anioła w niebiesiech. O! mój opiekunie, mój Ojcze, ja ją kocham duszą całą! — Piszę do ciebie, jak mi słowa przychodzą, bez porządku, bez ciągu, bez uwagi — powinieneś ztego już przekonać się, że ją kocham do szaleństwa.
Powierz mi ją, ojcze drogi, pozostań z nami i bądź przewodnikiem; nie opuścisz nas, będziesz czuwał nad szczęściem naszem. A jeśli kiedy ujrzysz łzę w oczach Magdaleny, łzę smutku i boleści, i kiedy tego smutku, téj boleści, ja będę przyczyną — weź broń jaką chcesz, i skrusz mi czaszkę, albo ugodź w serce — a uczynisz sprawiedliwość, i zrobisz dobrze.
Ale nie! nie obawiaj się wcale. Magdalena płakać niebędzie. I któżby miał odwagę wielki Boże! być przyczyną płaczu tego anioła, tego dziecięcia, co tak słabe, tak miłe a wątłe, że je draśnie przytwarde słowo jedno, że je zazdrosna myśl zabija! O! to byłaby nikczemność, mój Boże! a ty wiesz, kochany opiekunie, że ja nie jestem nikczemny przecież.
Twoja córka będzie szczęśliwą mój ojcze. Patrz, nazywam się Ojcem mym, to także miłe nawy-