Ta strona została przepisana.
III.
W téj samej chwili, kiedy Amory pieczętował swój list P. d’Ayrigny wychodził z pokoju córki, i szedł do swego gabinetu. — Był blady i drżący; ślady głębokiej boleści widocznie rysowały się na twarzy. Zbliżył się do stołu pokrytego książkami i papierami, i oparłszy głowę swą na rękach obu, przez czas niejaki marzył gorzko; — później wstał, przeszedł się kilka razy po pokoju widocznie pomieszany; zatrzymał się przed biurkiem, wyjął z kieszeni klucz mały, i kilka chwil obracając go w palcach, otworzył nim nareszcie biur-