rko, wydobył zeszyt papierów i poszedł do stołu. Ten zeszyt byłto dziennik jego, w którym podobnie jak Amory, P. d’Avrigny, co dzień zapisywał co mu się przytrafiło. — I stał — a oparłszy się ręką o stół, czytał ostatnie wyrazy w wilię skreślone; — wreszcie, jak gdyby, nad sobą triumfując bolesne jakie uczynił postanowienie, siadł, wziął pióro w drżącą rękę, i po chwili wahania się, tak pisał
piątek 12 Maja 5ta po południu.
„Bogn dzięki, Magdalena ma się lepiej — śpi; kazałem zamknąć wszystko w jéj pokoju, i przy blasku nocnej lampy widziałem, że twarz pomału nabiera koloru życia, że oddech uspokojony regularnie wznosi jéj piersi. — Wtedy ucałowałem czoło jéj wilgotne a palące, i wyszedłem na palcach. Antonina i Mistres Brown, są przy niéj — będą miały o niéj staranie. A ja, sam na sam ze sobą potępiać się muszę.
„ — Tak — byłem niesprawiedliwy, postąpiłem okrutnie. Tak! — ugodziłem bez litości w dwa czyste i niewinne serca, które mię jeszcze kochają: przezemnie córka moja zemdlała z boleści, wątłe dziecię, które lada tchnienie obala. — I po raz dru-
Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/53
Ta strona została przepisana.