Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/61

Ta strona została przepisana.

skaj z uśmiechem rękę zięciowi twemu, to jest temu; co cię okradł z szczęścia całego, bo inaczej powiedzą o tobie: To Sganarell, co nieobce aby jego córka Lucinda poszła za klitandra.
„Bo Molier zrobił straszliwą z tego komedję miłość lekarzem, w któréj, jak wszędzie u Moliera, wesołość to maska, co zasłania twarz łzami zalaną. Ach! co znaczą te mowy kochanków o zazdrości? Czemże jest szaleństwo Maura z Wenecji przy rozpaczy Brabantio i Sachett’y? — Kochankowie! — czyż oni żyli 20 lat ciągle życiem bóstwa swojego? Czyż stworzywszy je raz, tracili tysiące razy i ocalali znowu? czyż ona jest dla nich jak dla nas ojców, ich krwią, ich duszą, ich córką? — Córką! w tém wszystko jest powiedziane. Zdradzi ich dla innego, i wołają głosem wielkim: to zbrodnia! ależ ona nas zdradziła już przed tém dla nich — i to uważają za rzecz bardzo prostą. A! jeszcze niepowiedziałem, co najstraszliwszem jest w tém wszystkiem. — Naszéj boleści i opuszczenia niczem nagrodzić nie można; — tracą kochankowie miłość, zostaje im obecność i przyszłość. A ojcowie! — ojcowie żegnają się z przyszłością, z obecnością, z przeszłością, ze wszy-