gam ci na to. — Ja poświęcę ci życie nie, ja cię będę pocieszała — a dla mnie, ty będziesz pociechą.
— Ale czyż Filip d’Avray nie kocha ciebie, czż i ty go niekochasz?
— Ach mój wuju zawołała Antonina z wyrazem wyrzutu, Ach! jakżeś mógł myśleć....
— Dobrze, dziecko moje, niemówmy więc o tém. Tak. zrobię, co mi mówisz; i zresztą sam już postanowiłem był to zrobić; ale przynajmniéj potrzeba, aby Amory wytłumaczył się... Gdybyśmy się téż zawiedli! gdyby on nie kochał Magdaleny?
— O! nie omyliłeś się wuju mój — tak! on ją kocha! ty wiesz o tém dobrze, tak dobrze jak ja.. P. d’Avrigny zamilkł, bo w głębi serca swego zgadzał się zupełnie z Antoniną. — W tym samym czasie drzwi gabinetu otworzyły się, i Józef powiemy sługa P. d’Avrigny, oznajmił mu, że służący P. Dr. Amory de Leoville, prosi o pozwolenie oddania listu od Pana swego.
P. d’Avrigny i Antonina pojrzeli na siebie, a wtem spojrzeniu widać było, że wiedzą naprzód, co się w tym liście zawiera. — Następnie z widocznem przymusem, któremu towarzyszył tęskny uśmiech Antoniny:
Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/68
Ta strona została przepisana.