— Nie! mój ojcze; z resztą wiesz dobrze, to czego ja doświadczam, to nie jest cierpienie; ton niemoc głucha i gorączkowa, a czasami — ale nie teraz, — teraz ty jesteś przy mnie i Amory wkrótce przyjdzie. O! teraz jestem szczęśliwa i zdrowa...
— O! patrz — rzekł P. d’Avrigny, otóż i twój Amory.
— Gdzie? — W ogrodzie z Antoniną. — Musiał się omylić w godzinie, rzekł z uśmiechem P. d’Avrigny; napisałem mu o 11, musiał przeczytać o 10téj.
— W ogrodzie z Antosią? rzekła podnosząc się Magdalena — Tak, prawda; mój ojcze, zawołaj Antosi, proszę Cię: ubiorę się, będę potrzebowała jej pomocy.
Za chwilę, Antonina weszła, i P. d’Avrigny oddalił się, zostawiając je same. W pół godziny Antonina znowu była sama, a P. d’Avrigny i Magdalena czekali w tym samym saloniku, w którym odegrała się scena dnia poprzedniego — czekali póki Amory nie przyjdzie. Wkrótce oznajmiono P. Hr. de Leoville.
Amory wszedł.
P. d’Avrigny poszedł ku niemu z uśmiechem na
Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/76
Ta strona została przepisana.