Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/90

Ta strona została przepisana.

ny skutku jaki sprawi, nabiera tchu nim rozpocznie jaką tiradę rzekł:
— Proszę cię Amory, pamiętaj o tém, że jestem adwokatem, a zatem masz słuchać mię cierpliwie; nie będziesz mi przerywał ani mi odpowiadał, póki nie skończę; z mej strony, ja obiecuję ci, że mowa moja nie potrwa dłużej kwadransa.
— Strzeż się, rzekł Amory śmiejąc się, zegar stoi naprzeciw mnie — jest dziesięć minut na jedenastą.
Filip dobył zegarka, porównał go z tamtym zegarem z komiczną powagą, która mu z resztą była właściwa i odwracając się do przyjaciela rzekł:
Twój zegar spieszy się 5 minut.
— Czyś tylko pewny tego, odpowiedzią! Amory śmiejąc się ciągle, czy nie ty czasem się spóźniasz. Wiesz mój biedny Filipie, żeś bardzo podobny do tego, co przyszedł na świat dniem później, i nie mógł nigdy złapać dnia tego.
— Prawda, rzekł Filip; wiem, że to mój zwyczaj albo raczej mego niezdecydowanego charakteru. że nie mogę w porę nic zrobić, bo mię zawsze kto uprzedzi. Ale tą razą, Bogu dzięki, spodziewam się, że wcześnie przychodzę.