Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/95

Ta strona została przepisana.

wanie, i w zwyczajnym stanie rzeczy więcej nie potrzeba było wcale. Ale dzięki niezwykłemu cieplikowi, musiałem dmuchać z 17i minuty i jeszcze kawa tak bytu gorąca, że znowu 1½ minuty musiałem użyć na jéj wypicie.
„Spóźniłem się więc całe 60 sekund.
„Na nieszczęście w towarzystwie tém znajdował się matematyk, to jest jeden z tych ludzi, u których wszystko wyrachowane jest jak na kampusie, wszystko idzie jak zegarek, a zegarek zawsze ze słońcem. — Po 10 więc minutach, które mi dano, wydobył swój chronometr, oświadczył towarzystwu, że ja się spóźniam, wsadził wszystkich w łódkę i zaczął ją odwiązywać.
„W téj samej chwili, stałem już na progu drzwi i jednym rzutem oka pojąłem żart, jakim mi grozili: chcieli mię wyraźnie pozostawić na szosse. — Wziąwszy więc nogi za pas, przyleciałem nad brzeg wtedy właśnie, kiedy czółno odpływać zaczęło; zaledwo 4 stopy oddzielały mię od niego, zdawało mi się, że odemnie zupełnie zależy, przemienić śmiechy z jakiemi mię przyjęto, w okrzyk tryumfu. Przypomniawszy sobie więc wszystkie