Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/101

Ta strona została skorygowana.

— Dwie.
— Ale zdaje mi się, że nie sam jesteś?
— Nie, mam przy sobie dzielnego chłopca, którego biorę ze sobą i który tak jest zmęczony, iż nie ma siły przyjść tutaj; każ mu co dać z łaski swojej.
— Zaraz, zaraz — rzekł dzierżawca.
W dziesięć minut dwaj przyjaciele wychylili dwie butelki wina.
Pitoux zjadł półtrzecia funta chleba.
Podczas gdy jadł, jeden z parobków wycierał go jak konia garstką świeżej lucerny.
Odświeżony w ten sposób, Pitoux wychylił szklankę wina z trzeciej butelki, która zniknęła o wiele prędzej, niż poprzednie, gdyż młody pomagał starym.
Potem Billot wskoczył na Margot i wraz z Pitoux puścili się w drogę. Poczciwe zwierzę, dostawszy ostrogą, szparko pomknęło w stronę Paryża, niosąc podwójny ciężar i wymachując ogonem, który strzepywał kurz z pleców Pitoux, i smagał od czasu do czasu po chudych jego łydkach.