Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/104

Ta strona została skorygowana.

I wskoczywszy na Margot, którą parł okrutnie ostrogami popędził do rogatek.
W miarę jak się zbliżał, widział, że pożar wzmagał się także.
Długi słup ognisty strzelał ku niebu.
Paliły się rogatki.
Tłum wściekły, ryczący, w którym znajdowały się i kobiety, głośniej jak zwykle grożące i krzyczące od mężczyzn, podniecał ogień szczapami drzewa, sprzętami i rzeczami kancelistów ogłaszających prawa.
Na drodze stały wojska węgierskie i niemieckie; patrzyły na to, co się działo, wcale się tem nie przejmując.
Billot nie zatrzymał się przed tą ścianą z ognia; pobudził tylko Margot do biegu.
Dzielna szkapa przebyła płonące rogatki.
Ale po za niemi potrzeba się było zatrzymać wobec tłumów dążących ze środka miasta na przedmieście. Jedni z idących śpiewali, drudzy krzyczeli: „Do broni“.
Billot wyglądał na to, czem był, a mianowicie na poczciwego dzierżawcę, przybywającego do Paryża za interesami.
Może za głośno trochę krzyczał: miejsca, miejsca!
Ale Pitoux powtarzał po nim tak grzecznie: „proszę o miejsce“, że jedno naprawiało drugie.
Nikt nie miał powodu przeszkadzania Billotowi w jego interesach, dano mu zatem przejechać.
Margot odnalazła siły.
Ogień opalił jej sierść cokolwiek, krzyki, do których nie była przyzwyczajona, rozpaliły.
Billot, z obawy musiał ją siłą powstrzymywać, aby nie roztratować kogo z ciekawych, którzy przychodzili przed bramy domów lub dążyli do rogatek.
Billot chociaż bezustannie kierował Margot to w lewo to w prawo, posuwał się jednak ciągle naprzód; tak było aż do bulwaru; tu jednak musiał się już zatrzymać.
Orszak idący z Bastylji ciągnął ku Garde-Meuble. Te dwie miejscowości stanowiły dwa węzły Paryża.
Za orszakiem zapełniającym bulwar, niesiono nosze.
Na noszach tych stały dwa popiersia: jeden przesłonięty krepą, drugi uwieńczony kwiatami.
Biust z krepą był biustem Neckera, ministra złożonego z urzędu, drugi ozdobiony kwiatami, był biustem księcia