Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/109

Ta strona została skorygowana.

oprócz dotkliwego bólu głowy nie czuł nic więcej, zrozumiał, że co najwyżej zraniony.
Aby się przekonać o ważności rany, podniósł rękę do czoła i spostrzegł, że został uderzony w głowę i że ręce ma krwią zbroczone.
Młodzieńca pięknie ubranego, który szedł przed nim, kula ugodziła.
Poległ.
Jego krew obryzgała ręce Billota, a uderzył go biust Neckera, padając.
Billot krzyknął ze wściekłości i zgrozy.
Elegancki młodzieniec rzucał się konwulsyjnie konając.
Okrzyk Billota podjęty przez tłum, rozległ się ponurem echem aż w ostatnich szeregach w ulicy Saint-Honore.
Drugi wystrzał dał się słyszeć i jednocześnie luki wśród tłumu zaznaczały przejście pocisków.
Podnieść biust krwi na czerwono pomalowany, wznieść go po nad głowy i zawezwać tłum do pomsty, choćby narażając się na śmierć, jak ten piękny młodzieniec, którego martwe ciało wala się na ulicy, oto co oburzenie dyktowało Billotowi i co byłby uczynił w pierwszej chwili zapału.
Ale jakaś duża i ciężka ręka dotknęła jego ramienia i oparła się na niem w ten sposób, iż musiał aż zgiąć się pod jej ciężarem.
Chciał się oswobodzić, ale zaraz druga, niemniej ciężka ręka, spadła mu na drugie ramię.
Billot obraca się wściekły, aby zobaczyć z kim ma do czynienia.
— Pitoux!... — zawołał.
— Tak, tak, — odpowiada Pitoux — nachyl się pan.
I Pitoux zmusza nareszcie siłą upartego dzierżawcę, aby się położył przy nim.
Ledwo dzierżawca dotknął twarzą ziemi, rozległy się nowe strzały.
Sabaudczyk, trzymający popiersie księcia Orleańskiego, pada ugodzony śmiertelnie.
Następnie słychać chrzęst broni.
Dragoni powtórnie nabijają karabiny.
Jeden z jeźdźców najeżdża na nieszczęśliwego Sabaudczyka, który czuje zimno lancy zagłębiającej się w pierś i pada na Billota i Pitoux.