Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/114

Ta strona została skorygowana.

— Mego pana — oświadczył ten sam głos, który już się raz był odezwał. — Ale mój pan uważa, że za dobry czynicie z niej użytek, aby wam można ją odebrać.
Billot obejrzał się i ujrzał berajtera w liberji księcia Orleańskiego.
— Gdzież jest twój pan?... — powiedział.
Ujeżdżacz pokazał mu odchyloną w oknie firankę, z po za której książę widział wszystko co się działo.
— A, więc twój pan z nami?... — zapytał Billot.
— Sercem i duszą jest on zawsze z ludem — odpowiedział berajter.
— A zatem, niech żyje książę Orieański! — krzyknął Billot. Przyjaciele, książę Orleański stoi po naszej stronie, niech żyje książę Orleański.
I wskazał na firankę, po za którą stał Jego Wysokość.
Wtedy firanka się odsłoniła i książę Orleański ukłonił się tłumowi trzy razy.
Wprawiło to wszystkich w entuzjam szalony.
— Niech żyje książę Orleański!... — ryknęło kilka tysięcy osób.
— Do magazynów broni!... — zawołał głos jakiś z tłumu.
— Do hotelu Inwalidów!... — zawołało kilku starych żołnierzy. Sembreuil ma dwadzieścia tysięcy strzelb gotowych.
— Do hotelu Inwalidów!..
— Do Hotel de Ville!... — wołali inni, Flesselles ma klucze od składu broni gwardzistów i odda je nam z pewnością.
— Do Hotel de Ville! — powtórzyli obecni.
I rozbiegli się w trzech wskazanych kierunkach.
Tymczasem dragoni na placu Ludwika XV zebrali się około barona Bezanval i księcia de Lambesq.
Nie wiedzieli o tem Billot i Pitoux, którzy, pozostali sami prawie na placu Palais-Royal.
— No!.. kochany panie Billot, gdzież my idziemy? — zapytał Pitoux.
— Miałbym wielką ochotę iść za tymi dzielnymi ludźmi — odpowiedział dzierżawca. — Nie do magazynów broni, gdyż mam oto tę piękną — strzelbę, ale do hotelu Inwalidów lub do Hotel de Ville. Że jednak przybyłem do Paryża nie poto, aby się bić, ale poto, aby się dowiedzieć