Wydostawszy się na wybrzeże, dwaj nasi prowincjonalisci zobaczyli błyszczącą broń jakiegoś nowego oddziału, a że prawdopodobnie, nie był on oddziałem przyjacielskim zeszli na sam brzeg Sekwany i szli ciągle naprzód.
Jedenasta biła właśnie na zegarze w Tuilleries.
Znalazłszy się pod pięknemi osinami i wypukłemi topolami, które rosły ponad rzeką i kąpały w wodzie swe korzenie, dzierżawca i Pitoux, położyli się na ziemi i poczęli radzić.
Zastanawiali się nad tem, czy należało im połączyć się tłumem i wziąć udział w walce, która, jak się zdawało znowu trwać część nocy.
Billot zadawszy to pytanie, czekał na odpowiedź Pitoux.
Uznanie bowiem dla Pitoux, wzrosło bardzo w umyśle dzierżawcy.
Zdziałały to najpierw: nauka, której dał wczoraj dowody, a następnie odwaga wykazana dziś wieczorem.
Pitoux czuł to instynktownie.
Zamiast jednak być z tego dumny, był tylko wdzięczny dobremu dzierżawy.
Pitoux był chłopcem bardzo skromnym.
— Panie Billot — rzekł — jesteś widocznie dzielniejszy, a ja mniejszym tchórzem, niż myślałem. Horacjusz który był dostojniejszym niż my człowiekiem przynajmniej pod względem poezji rzucił swą broń i umknął po pierwszym natarciu. Ja mam moją strzelbę, ładownicę
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/120
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XII
O TEM, CO SIĘ DZIAŁO W NOCY Z DNIA
12-go NA 13-ty LIPCA 1789 ROKU