Po raz trzeci już od rana, przyznawał Billot rację Pitoux.
Ten ostatni uważał, że nie mógł nic lepszego zrobić w tej chwili, niż powtórzyć słowa dzierżawcy.
— Masz pan rację — powtórzył więc, kładąc się na trawniku. — Nie można aby pana zabili, kochany panie Billot.
Koniec tego zdania uwiązł w gardle Pitoux. Vox fansibus hoesit, mógłby był powiedzieć, gdyby nie to, że już spał.
Billot nie spostrzegł tego.
— Mam myśl — rzekł.
— A! ziewnął Pitoux.
— Mam myśl słuchaj, mam myśl! Pomimo wszelkich ostrożności, mogę być zabity zbliska lub trafiony z daleka, mogę umrzeć nagle; gdyby się to zdarzyło, potrzeba abyś wiedział, co masz powiedzieć doktorowi Gilbertowi; ale bądź niemym Pitoux...
Gdybym otóż został raniony śmiertelnie, i gdybym nie mógł spełnić mojego obowiązku, odszukałbyś doktora Gilberta i powiedziałbyś mu... słyszysz mnie Pitoux? — rzekł dzierżawca, schylając się nad chłopakiem — powiedziałbyś mu... ależ on chrapie, biedak...
Cały zapał Billota — sen ten ostudził odrazu.
— A więc spijmy — rzekł.
I nie gderząc nawet położył się przy swym towarzyszu, gdyż jakkolwiek wytrwały był bardzo, droga całodzienna i wydarzenia wieczorne nie mogły nań nie oddziałać.
Po trzech godzinach snu, a raczej odrętwienia, świtać zaczęło...
Gdy otworzyli oczy, przekonali się, iż Paryż nie stracił nic ze swego dzikiego wyglądu, jaki posiadał wczoraj. Tylko nie widać już było żołnierzy, a ludu wszędzie pełno.
Lud ten uzbrojony był w piki, sfabrykowane naprędce, w strzelby, z któremi ogromna większość obchodzić się nie umiała i we wspaniałą broń innego wieku, posiadacze której zachwycali się pięknemi ozdobami ze złota, kości słoniowej lub szyldkretu, ale nie rozumieli jej mechanizmu.
Zaraz po ustąpieniu wojska splądrowano Garde-Meuble.
Ku Hotel-de-Ville cągniono dwie małe armaty.
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/123
Ta strona została skorygowana.