Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/124

Ta strona została skorygowana.

Dzwony biły w Notre-Dame, w Hotel-de-Ville i we wszystkich prawie kościołach.
Tłumy wciąż nadpływały... Skąd się brały trudno było zdać sobie sprawę... Jakby gdzieś z pod bruku wyrastały, całe masy mężczyzn i kobiet wynędzniałych i bladych. Wczoraj wszystko to wołało: „chleba“! dziś wrzeszczało: „broni“!
Nie podobna przedstawiać sobie nic bardziej złowrogiego nad te bandy, dopiero od miesiąca czy dwóch przybyłe z prowincji i osiadłe w Paryżu, zgłodniałe jak hjeny, czatujące na cmentarzu.
Cała Francja, przedstawiona w Paryżu przez zgłodniałych z każdej prowincji — wołała do króla: — daj nam wolność; — do Boga: chleba naszego daj nam dzisiaj.
Billot, który ocknął się pierwszy, zbudził Anioła i skierowali się ku szkole Louis-le-Grand, drżący z przerażenia, że patrzyli na te krwawe zajścia.
W miarę jak zbliżali się do dzielnicy, zwanej dziś dzielnicą Latin, jak szli ulicą Harpe, jak wreszcie dochodzili do ulicy Saint-Jacques, która była celem ich wycieczki, widzieli jak wszędzie, zupełnie jak za czasów Frondy, wznosiły się barykady.
Kobiety i dzieci znosiły wielkie księgi, ciężkie sprzęty i drogocenne marmury przeznaczone do stawiania zawady żołdakom, gdyby zamierzyli awanturować się w krętych i wąskich uliczkach starego Paryża.
Od czasu do czasu Billot spostrzegał jednego lub dwóch gwardzistów narodowych otoczonych gromadą ludzi, których z użyciem strzelb obznajmiali. Kobiety i dzieci przyglądały się tym ćwiczeniom.
Szkoła Louis-le-Grand nie pozostała w tyle.
Uczniowie zbuntowali się i powyrzucali nauczycieli.
W chwili gdy Billot ze swym towarzyszem zbliżali się do kraty zakładu, młodzież wylęgała z groźbami na dziedziniec zewnętrzny.
Dzierżawca obrzucił okiem zebranie i nagle głosem stentora zapytał:
— Który z was — nazywa się Sebastjan Gilbert?
— Ja odpowiedział chłopiec piętnastoletni, dziewiczej prawie piękności.
— Zbliż się, proszę, moje dziecko.