Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/133

Ta strona została skorygowana.

Sebastjan czepił się ręki Billota, ale ten odsunął go łagodnie.
— Dziecko — rzekł — czy pamiętasz, jakie jest ostatnie słowo twego ojca?
— Pracuj! — odpowiedział Sebastjan.
— A zatem pracuj tu, a my idziemy tam pracować. Tylko, że nasza praca będzie pożogą, zniszczeniem, mordem!...
Młody chłopak nie odpowiedział ani słowa. Ukrył twarz w dłoniach, nie uścisnąwszy nawet ręki Pitoux, który go całował, dostał spazmatycznego płaczu i musiano go zanieść do infermerji szkolnej.
— Do Bastylji! — ryknął Billot.
— Do Bastylji! — powtórzył Pitoux.
— Do Bastylji! — zagrzmiał tłum.
I pociągnięto ku Bastylji.