— A z tych dwóch poglądów, który jest pański, panie prefekcie?
— Mojem zdaniem, w tej chwili jest także tylko jedna.
— Zgromadzenie, czy król? — zapytał Billot.
— Ani zgromadzenie, ani król, lecz tylko naród — odparł pan de Flesselles, mnąc żabot.
— Aha! naród! — odezwał się Billot.
— Tak, to jest ci panowie, którzy czekają tam na placu z nożami i widłami; naród, czyli według mnie... wszyscy.
— Może ma pan słuszność, panie de Flesselles — odpowiedział Billot — niedawno mówiono mi, że jesteś pan człowiekiem rozumnym.
Pan de Flesselles się skłonił.
— Do której więc z tych trzech władz myślisz się pan odwołać? — zapytał.
— Ha! — rzekł Billot — mnie się wydaje najprostszem, że kiedy kto ma jakąś ważną potrzebę, najlepiej niech się udaje wprost do samego Pana Boga, a nie do jego świętych.
— To znaczy, że chcesz się pan udać do króla?
— Tak... mam chęć.
— A czy można bez niedyskrecji zapytać, czego zamierzasz pan żądać od króla?...
— Uwolnienia doktora Gilberta, który jest w Bastylji.
— Doktora Gilberta? — zapytał lekceważąco Flesselles. — Czy to nie ten fabrykant broszur?
— Powiedz pan raczej filozof.
— To wszystko jedno, kochany panie Billot. Zdaje mi się, że mało liczyć na taką łaskę u króla.
— Dlaczego?
— Najprzód dlatego, że jeżeli król kazał wsadzić doktora Gilberta do Bastylji, musiał mieć do tego powód.
— Ani słowa! — rzekł Billot. — On mi powie swój powód, a ja mu powiem swój.
— Ależ kochany panie Billot, król jest zajęty i nie przyjmie cię.
— O! jeżeli mnie nie przyjmie, znajdę sposób wejścia bez pozwolenia.
— Lecz wszedłszy, napotkasz pana de Dreux-Breze, który każe cię wyrzucić za drzwi.
— Który mnie każe wyrzucić za drzwi?...
— No, tak. Chciał on tak postąpić z całem zgromadze-
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/149
Ta strona została skorygowana.